Wiem, że w sprawie pracy długo Was nie informowałam co się dzieje ale to dlatego, że listopad dał nam w kość. Przeleciał nam przed nosem a raczej pod nosem, po zatokach, układzie trawiennym dzieci dwa razy, autach i w związku z tym po portfelu jak… jak ostatni dziad! Nie lubię listopadów! Grudzień zleciał na szyciu i przygotowaniach do Świąt i BUM! Jesteśmy w Nowym Roku.
I ogólnie z planów znalezienia pracy do pierwszego grudnia wyszła BLADA DUPA i ROZCZAROWANIE!Ale już nadrabiam i Wam piszę co tam się w tych kwestiach działo 😀
Ja- mistrzyni wizualizacji!
Pierwsze ciekawe ogłoszenie o pracę, które wpadło mi w oko dotyczyło pracy w charakterze copywritera. Zakres obowiązków wyglądał tak przyjemnie, że się nakręciłam jak bączek Wiktora. Przygotowałam wszystkie potrzebne dokumenty a trwało to 3 dni i zaaplikowałam martwiąc się o to o czym ja będę Wam pisać bo przecież zaraz dostanę tę pracę. Tak! Jestem mistrzynią wizualizacji, jeżeli znacie innego speca od wizualizacji np. z YouTube’a to ja Wam zaręczam, że jestem lepsza. Widziałam już swoje stanowisko pracy, kompa, nowych znajomych i miałam zaplanowane stylówki na kolejne dwa tygodnie. Co? Nie mam doświadczenia jako copywriter? Ja się naprawdę tym nie przejęłam w najmniejszym nawet stopniu. Mogę uczciwie o sobie powiedzieć, że jestem pracowita i ambitna jak cholera! Jeżeli czegoś chcę to wiem, że jestem w stanie to ogarnąć lub nauczyć się tego. Copywriting chodził za mną już jakiś czas i zgłębiałam wiedzę na ten temat. Pisałam teksty, teksty próbne, dla znajomych, prosiłam o oceny, komentarze i krytykę. Zalogowałam się na strony dedykowane copywriterom, gdzie aby zostać przyjętym również trzeba napisać tekst na zadany temat. Moje wnioski o przyjęcie do tych grup zostały pozytywnie rozpatrzone a teksty wysoko ocenione zatem myślałam, że uda się znaleźć taką pracę.
Copywriter bez doświadczenia.
Trafiłam zatem na ogłoszenie firmy, która poszukiwała osoby na stanowisko copywritera/marketingowca. Przedmiotem ich działalności było prowadzenie sklepów (tak więcej niż jednego) internetowych z tapetami i powiązane z nimi blogi i media społecznościowe. W ramach obowiązków należałoby do mnie pisanie opisów tapet do sklepu i tekstów o tematyce wnętrzarskiej na bloga. Do tego ogarnianie mediów społecznościowych itp. Uwielbiam ładne wnętrza i programy na ten temat więc zaaplikowałam 😀
No dobra, głupia i naiwna nie jestem wiedziałam, że nie mam doświadczenia zatem uznałam, że napiszę dla nich przykładowy wpis. Wybrałam temat – tapety w ceglany wzór. Dlaczego taki? Bo tekst na ten temat mieli już na blogu ale nudny i nieciekawy. Dołączyłam zdjęcie mojego autorstwa i wyszło super. Chciałam pokazać, że można ten temat przedstawić inaczej. Jeżeli macie ochotę to zapraszam. Przeczytacie go TUTAJ. Poza tym przedstawiłam kilka swoich pomysłów na hasła reklamowe ich sklepu na FB. Zrobiłam burzę mózgów z Leszkiem i wyszły nam całkiem ciekawe propozycje. Umieściłam je w moich dokumentach aplikacyjnych. Wszystko było przygotowane w prosty, nieprzekombinowany sposób. Prosta grafika w CV i pozostałych dokumentach nadała wszystkiemu schludny i konsekwentny styl. Uznałam jednak, że to jeszcze za mało.
Jak się narobić i nie zarobić (czytaj: nie dostać pracy).
W ogłoszeniu była informacja, że poszukiwana osoba będzie współodpowiedzialna za strategie marketingowe. Postanowiłam zatem działać. Przeprowadziłam ankietę na jednym z mamuśkowych forum na FB na temat preferencji tapety lub farby do pokoju dziecięcego pytając dlaczego mamy wolą jedno bądź drugie rozwiązanie. Na moje pytanie, uzyskałam sporo ciekawych i bardzo konkretnych odpowiedzi. Na ich podstawie stworzyłam szkic strategii marketingowej. Kierowanej do odpowiedniej grupy, z uwzględnieniem celów do osiągnięcia i propozycji jak je osiągnąć. Tutaj szczegółów Wam nie przedstawię bo myślę, że strategia jest całkiem dobra i zostawiam ten pomysł dla siebie. Może go kiedyś wykorzystam lub sprzedam 😀 Generalnie aplikując o pracę również nie wysłałam tej propozycji to miał być taki mój AS w rękawie, który miałam wykorzystać podczas rozmowy. Chciałam im na miejscu przedstawić moją propozycję i pokazać ile pracy włożyłam w przygotowania i tym samym uświadomić im, że jestem odpowiednią osobą. Nie przewidziałam jednak, że….. NIE ZAPROSZĄ MNIE NA ROZMOWĘ!
Co gorsza po około 3 tygodniach ponownie pojawiło się to ogłoszenie i ja ponownie zaaplikowałam i NIC CISZA!!! No taki NIEFART! Szkoda. Chciałam czegoś nowego dla siebie ale nie wyszło. Generalnie uważam, że szukanie pracy poprzez odpowiadanie na zamieszczone oferty to nie jest najlepsza metoda. Tą drogą nigdy nie znalazłam ciekawej pracy, wręcz najgorsza moja praca była owocem odpowiedzi na ogłoszenie. Zdecydowanie wolę inne metody o których również Wam opowiem.
Czy warto aplikować kiedy nie mamy doświadczenia?
Ja uważam że bardzo warto! Aczkolwiek tylko wówczas gdy praca dotyczy dziedziny, która jest w obszarze naszych zainteresowań. Czego się nauczyłam i dowiedziałam o copywritingu/ marketingu (poza tym co już wiedziałam) aplikując na to stanowisko to moje i wiem, że nawet pracując w innej branży powoli będę się próbowała i w tej dziedzinie rozwijać i realizować. Przygotowanie wszystkich dokumentów do tej aplikacji sprawiło mi sporo radości i satysfakcji. Znalazłam kolejne zainteresowanie 😀 I Wam również tego życzę! Działajmy i nie bójmy się wyzwań!
Wkrótce moje kolejne pracowe perypetie.
Monia
Dorota Strzelecka
Cześć Monia. Bardzo się cieszę, że tu trafiłam i wyglądasz mi na fajne odkrycie. Wiesz, że ja też szukam pracy i szczerze, nigdy nie udało mi się znalaźć. Zadania rekrutacyjne jak to też cos podobnego przerabiałam. Było to samo, dużo się narobiłam, włożyłam w to całe serce i zero odezwu lub odmowa. Przez lata szukania pracy przekonałam się, że owszem, bez doświadczenia warto aplikowac. Kto ci zabroni. Ale na dostanie pracy nie ma co liczyc. Doswiadczenie, wyłącznie zawodowe (nie żadne hobby czy wolontariat w podobnych dziedzinach) musisz bezwzględnie miec. Koniec i kropka. To właśnie dlatego nikt mnie nie chce przyjąc, bo doświadczenia brak. Aczkolwiek słyszalam o rzadkich przypadkach, że komuś się udało. Po prostu mieli szczęście i tyle. Bo to właśnie szczęscie i przypadek a NIE nasze zaangażowanie i wytrwałość decyduje o znalezieniu pracy – tego też doświadczyłam i jak zauważysz większość ludzi tak właśnie ją znalazła. Cieszę się, że bezrobotni zabierają głos i pomału pojawiają się w blogosferze. Trzymam za Ciebie kciuki abyś upragnioną pracę znalazła a jeśli tak łatwo to się nie uda – dziel się swoim doświadczeniem, spostrzeżeniami, pisz jak jest, narzekaj, wyraź siebie bo z pewnością będę zaglądać. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku.
Monika
Bardzo mi miło, że Ci się u mnie podoba. Zaglądaj, zaglądaj będę umieszczała więcej info o moich poszukiwaniach pracy. Nastawiona jestem pozytywnie, z natury już tak mam 😉 Trzymam kciuki za Ciebie 😀